Zadanie do rozwiązania
Kiedy podstawiasz niewłaściwe dane początkowe i/lub błędnie określasz cel zadania, staje się ono nierozwiązywalne. Powtarzały mi to zgodnie wszystkie nauczycielki matematyki (tak się złożyło, że były to same sympatyczne panie), a ja ileś razy sprawdziłem, że miały rację.
Rozwinięciem tej zasady w politologii jest kwestia przyjęcia w dyskursie i działania na własnych definicjach, kategoriach pojęciowych, własnym języku, a nie tym narzuconym przez przeciwnika. Tu znowu – odwołując się do empirii – nie sposób znaleźć przykładu uzyskania przewagi nad polityczną konkurencją w sporze opartym na cudzym, przeciwnika, sposobie definiowania i opisywania rzeczywistości.
Oczywiście żyjemy w czasie, kiedy opinia lekarza na temat szczepionek jest dużo mniej znacząca od tej forsowanej na średniej wielkości grupie fejsbukowiczów, a opinie politologów i socjologów niewiele znaczą przy kilkuset retweetach złotej myśli anonima na Twitterze. Czy jednak w pełni to usprawiedliwia polityków opozycji?
W Polsce język i definicje nadal ustala PiS. Partyjna propaganda szybko narzuca interpretacje wydarzeń, po czym opozycja przystępuje do dyskusji na warunkach określonych przez władzę. Żeby daleko nie szukać – ostatnie wydarzenia w Białymstoku szybko zostały określone w pisowskich mediach jako symetryczny konflikt światopoglądowy. Z jednej strony „lud patriotyczny Kościoła katolickiego”, z drugiej agresywna „ideologia LGBT”, niektórzy harcownicy nawet przesuwali tę granicę, opisując marsze równości jako atak bojówek, przed którymi biedni kibolonaziści z zaplecza władzy musieli się bronić.
Można by dworować z tej prostackiej propagandy budującej symetrię pięści i nosa w ich bezpośrednim starciu, gdyby nie fakt, że opozycja wchodzi w tempo i natychmiast przyjmuje ten opis jako obowiązujący. Platforma Obywatelska oświadcza, że nie będzie wchodzić w sprawy światopoglądowe, lewica mówi: tak, to wojna światopoglądowa, w której oni są po drugiej stronie.
Halo! Tu ziemia! W Białymstoku grupa agresywnych ludzi, z pewnością w części motywowana światopoglądowo, podjudzona przez księży i lokalny establishment pisowski, usiłowała przemocą naruszyć konstytucyjne prawo do demonstrowania poglądów przez inną grupę. Z perspektywy państwa i jego zadań nie ma tu nic światopoglądowego, nie ma wątpliwości, że była to agresja na prawa obywatelskie, które są święte bez względu na obecnie rządzących, nie podlegają relatywizowaniu, a jeśli władza ich nie chroni, to obowiązkiem opozycji jest napiętnowanie władzy i wsparcie dla ofiar przemocy.
A nie włączanie się w dywagacje pisowskiej propagandy, że zasadniczo pięść mogła mieć rację, bo nos ma niewłaściwe poglądy lub nos był bardzo agresywny, uderzając w pięść.
Za każdym razem, kiedy słyszę: „my nie zajmujemy się sprawami światopoglądowymi, my zajmujemy się sprawami zwykłych Polaków, dla nas ważne są wybory” – widzę bezradność opartą na błędnych danych. To jest przyjęcie pisowskiej logiki, według której w marszach równości idzie jakiś „gorszy sort”, a nie zwykli Polacy. W marszach idą zwykli Polacy, no może o tyle niezwykli, że w odróżnieniu od polityków opozycji nie ulegają pisowskiej propagandzie, a na jad wylewający się z partyjno-rządowych mediów reagują sprzeciwem.
À propos mediów partyjnych, żartobliwie nazywanych „narodowymi”. Pani poseł Katarasińska w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” tłumaczy, że ponieważ PO nie jest PiS, to w wypadku zmiany władzy tak co najmniej rok zajmie im projektowanie zmian w mediach publicznych. Nic, tylko pogratulować pomysłu na demobilizację potencjalnych wyborców.
Pani poseł najwyraźniej przyjmuje tezę, że to, co dzieje się dziś w zawłaszczonych przez partię rządzącą mediach, to takie kolejne „przegięcie polityczne”, jak sugeruje rządowa publicystyka, bo „za PO to…”. Pani poseł, przegięcia polityczne w mediach były, i owszem, ale dziś mamy do czynienia z aparatem dzielenia Polaków i szczucia ich na siebie, z jednoznacznie sprzeczną z naszym interesem narodowym propagandą sowicie opłacaną z kieszeni podatnika.
Przywrócenie Polsce tych mediów powinno być obok odbudowy służb specjalnych i autorytetu porządku konstytucyjnego absolutnym priorytetem w przypadku przejęcia władzy. Jeśli wy tam w PO tego nie rozumiecie, jeśli myślicie, że macie na to rok czy więcej, to znaczy, że macie bardzo błędne dane i zadania nigdy nie rozwiążecie.
Czasu jest bardzo niewiele, ale jeszcze jest, sama aktywność nie wystarczy, nazwijcie rzeczy po imieniu i zadajcie sobie pytanie: czy wasz (potencjalny) wyborca chce dzielenia Polaków na sorty i przydzielania według tego podziału większych czy mniejszych praw obywatelskich, czy ten wyborca chce przez kolejne lata widzieć kpinę z siebie i kłamstwa na każdy temat w „mediach narodowych”, czy wasz wyborca oczekuje szybkich zmian na lepsze, czy woli, cytując Giertycha z czasów, gdy jeszcze nie był przyjacielem PO, „ciamciaramcia”?
Mała podpowiedź – PiS wygrał, bo zaproponował zmianę. Wy chcecie wygrać wybory, obiecując zachowanie stanu obecnego?
Komentarze
PO robi wszystko , by przerżnąć wybory. Nie stanąć w obronie bitych ludzi -to jest po prostu hańba.
No z takimi „postaciami” , głownie zdrajców z SLD i innych partii(niekiedy, jak Piekarska czy Kluzik – podwójnych!) oraz odpadków z PiS klęska PO-KO jest murowana – były poseł to nie to samo co jego wyborcy. Nawet Zdanowska (80% w Łodzi) na znak protestu odeszła ze sztabu i to głośno powiedziała … 😉
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/ko-oglosila-jedynki-na-listach-wyborczych-do-sejmu/hvfye73
Ciekawe jest miejsce Kierwińskiego – SZEF stołecznej PO startuje z … Płocka, rodzinnego miasta… swojej żony. Tak się boi konfrontacji z warszawskimi wyborcami „sukcesów” tej partii zarządzaniu stolicą i swoich w zarządzaniu partią ??? 😉
i dlatego właśnie, przez tchórzostwo i kunktatorstwo PO,
u nas w rodzinie już nastąpił przepływ elektoratu do Lewicy, a
tłumaczenia posłów KO dlaczego nie bylo ich w Białystoku w ubiegłą niedzielę są żałosne, odpychające, małostkowe, nieludzkie
Zadaniem opozycji w Polsce jest wykorzystanie każdej sytuacji, która może zohydzić rządzącą koalicję PIS.
Z powodu , że nie ma naprawdę dobrych dowodów na skompromitowanie polityków PIS, to wybiera się każdą okazję nie zastanawiając się jakie to może przynieść odwrotne skutki, na zasadzie , że „kij ma dwa końce”.Takim dobrym przykładem , że jest to wyłącznie robione by ogłupić suwerena, była sprawa z atakowaniem prezesa NBP, że On sam i jego podwładni dyrektorzy za dużo zarabiają, chociaż jak wiadomo te zarobki są kilkakrotnie niższe w stosunku do takich samych stanowisk w bankach komercyjnych porównywalnej wielkości. To samo było z wynagrodzeniami ministrów które są również na bardzo kompromitującym niskim poziomie. Z powodu , że media komercyjne obsolutnie nie są bezstronne i nie wyjaśniają opinie publicznej, co jest właściwe a co złe, opinia publiczna w tych sprawach jest całkowicie ogłupiała, z czym w konsekwencji musi się liczyć PIS, jak chce utrzymać władzę. Przykład z marszałkiem jest kolejnym przykładem robienia z instytucji państwowej jakim jest urząd marszałka domu wariatów.
W Polsce lecz również w wielu krajach z normalną demokracją, poseł to przede wszystkim przedstawiciel danej społeczności która go wybrała, a dopiero później ewentualnie polityk w randze marszałka. Dlatego jeżeli nie oddzielimy tego stanowiska od posła, czego oczywiście z wielu względów nie powinniśmy zrobić, to nie powinniśmy się dziwić , że marszałek chce być również bardzo często wśród swoich wyborców. Tak było przez ostatnie 30 lat i dlaczego wtedy media komercyjne nie drążyły tematu wyłącznie siedmiuset prywatnych przelotów samolotem do Gdańska marszałka Borusiewicza?
Przeloty nielubianego ze względów politycznych marszałka Kuchcińskiego w ilości 23 pomimo, że jak dla mnie były one związane z funkcją marszałka i mandatu posła, wzbudziły ogromny atak mediów, co również spowodowało ogłupienie opinii publicznej.
Natomiast sprawą zupełnie dla mnie niezrozumiałą, jest czepianie się aby w oficjalnych przelotach marszałka, premiera, prezydenta, itp, nie mogli okazyjnie uczestniczyć najbliżsi członkowie rodziny i posłowie. Należy to oczywiści w jakiś sposób uregulować i koniec kropka.
Kazimierz K
6 sierpnia o godz. 7:58
Jeżeli to prawda ,że rodzina marszałka 23 razy korzystała z okazyjnego przelotu marszałka w sprawach służbowych, to wobec , że ten proceder był uznawany za normę przez 20 lat rządów obecnej opozycji, to mnie krew zalewa gdy czytam na tym forum ponawiana artykuły na ten temat. Mają członkowie rodziny płacić to niech płacą, lecz najpierw trzeba takie zasady wprowadzić rozporządzeniem i go stosować.Dla mnie Nitras i inni z PO, to są ludzie od robienia stałej zadymy i awantur w sejmie i jak dla mnie są to ludzie na wskroś pozbawieni zdrowego rozsądku, bezczelni, obłudni i cyniczni. Mówię to na tle takich polityków jak Tusk, który gdy był premiere korzystał 175 razy z przelotu samolotem na trasie Warszawa- Gdańsk i z powrotem, co było informacją publiczna i gdzie wtedy byli ci autorytety moralni PO. A jak do tego zarzutu podszedł JK. Jeżeli tak było , że premier latał sobie (większości prywatnie) do domu, to jako premier miał do tego prawo i nie mnie to oceniać.
Taka jest różnica w moralnym ocenianiu innych pomiędzy PIS i TO. Wstyd i hańba.
Sprawa jest nadal badana i byłbym bardzo zaskoczony gdyby sprawy przedstawiały się zupełnie inaczej w stosunku do artykułu redaktora Passenta.