Pochwała partyjnej antypaństwowości
Patronat Andrzeja Dudy nad obchodami rocznicy powstania Brygady Świętokrzyskiej ma dwa podstawowe wymiary: partyjny i antypaństwowy.
Partyjny, bo chodzi tu o gest w stronę „obrońców” przeróżnych katedr, atakowanych ponoć przez „ideologię LGBT” spod znaku falangi i krzyża celtyckiego. Oni mogą w najbliższych wyborach szukać na listach wyborczych jakiejś własnej marki lub uwierzyć, że partia rządząca to siła, która sprzyja im i ich wymarzonemu porządkowi Polski wolnej od… (tu można wpisać coraz dłuższą listę niepożądanych).
Z tych samych powodów premier Morawiecki jakiś czas temu nie zauważył, że w pobliżu Monachium jest Dachau (obóz, miejsce kaźni i przetrzymywania wielu Polaków, w tym części naukowców UJ, zatrzymanych w słynnej Sonderaktion Krakau czy prawie 2 tys. polskich duchownych bliskiego ponoć tej władzy Kościoła katolickiego), odnalazł za to groby członków Brygady Świętokrzyskiej i uroczyście złożył na nich kwiaty.
Te przedwyborcze umizgi do skrajnej prawicy nie byłyby bardzo groźne, gdyby nie ich wymiar antypaństwowy.
Fetowana dziś brygada nigdy nie była częścią polskiego państwa podziemnego. Tworzyli ją ci, którzy nie podporządkowali się umowie z 7 marca 1944 r., w ramach której następowało scalenie NSZ z AK i włączenie tej organizacji w polski ruch oporu podległy legalnemu rządowi w Londynie. Zatem była to partyjna milicja, nieuznająca legalnych władz, prowadząca własną grę sprzeczną z polityką państwa polskiego.
Można oczywiście i należy dyskutować o sensowności wielu decyzji rządu londyńskiego czy państwa podziemnego, podobnie jak można i należy dyskutować o działaniach każdego z polskich rządów historycznych i obecnego – niemniej niepodporządkowanie się legalnemu rządowi w stanie wojny niewiele ma wspólnego z bohaterstwem, za to dużo ze zdradą stanu.
Dziś IPN próbuje podbudować polityczną narrację rządzących, publikując jakieś chwalebne teksty mające świadczyć o walce Brygady Świętokrzyskiej z dwoma wrogami: i Niemcami, i Rosją. Jednak z historii tej formacji wynika, że jedyną wojną, w które brali udział na serio, była pełzająca podczas okupacji, a nasilona aktywnością Gwardii, a potem Armii Ludowej polska wojna domowa.
Komunistyczna partyzantka (podobnie jak NSZ odmawiająca podporządkowana legalnym władzom) rosła w siłę dzięki sowieckiemu wsparciu, konflikt narastał, a obie strony nie cofały się przed wzajemną agresją, denuncjowaniem okupantowi, także przed konfliktami z polskim państwem podziemnym, oddziałami AK i BCh.
Opowieść o bohaterskim przebijaniu się na zachód przez linie niemieckie jest klasycznym „robieniem nam wody z mózgu” – faktycznie, przemarsz z niemieckim oficerem łącznikowym, z niemieckim zaopatrzeniem i uzgodnionymi miejscami postoju jest relokacją sojuszniczego oddziału, a nie „przebijaniem się”. Podobnie jak tworzenie i szkolenie przez Niemców grup dywersyjnych wśród członków tej brygady, grup, które współdziałały z Wehrmachtem na froncie wschodnim.
Podnoszony na obronę brygady i jej rzekomą współpracę z aliantami epizod udziału w wyzwoleniu obozu w Holiszowie miał miejsce 5 maja 1945 r. – trzy dni po upadku Berlina, kiedy większość Niemców wywiesiła już białe flagi. Dowództwo brygady zmieniło front, przedstawiając się Amerykanom z armii Pattona jako oddział scalony z AK. Legalny rząd polski nie uznał jednak nigdy brygady za część państwa podziemnego, nie znalazł dla niej miejsca ani w II Korpusie, ani potem w Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia.
Historia Brygady Świętokrzyskiej została dobrze opisana i udokumentowana w ostatnim 30-leciu, rządzący muszą wiedzieć, że budują swoją celebrą kult partyjniactwa nad interesem narodowym, wojny domowej nad lojalnością wobec rządu w czasie największej próby, w czasie wojny.
Tej historii nie da się napisać na nowo, była, jaka była, brygada w imię swoich ideologicznych przesłań kolaborowała z Niemcami, z którymi jako państwo prowadziliśmy wojnę. To jest trudne do usprawiedliwienia, a wydawałoby się niemożliwe do wynoszenia do panteonu bohaterów. Chyba że robią to ludzie, dla których partia jest ważniejsza od Polski.
Komentarze
Jak to możliwe, że prezydent III RP Andrzej Duda wspiera akcję budowania pozytywnej legendy o Brygadzie Świętokrzyskiej?
Jest takie powiedzenie – ” nie ruszaj gówna bo będzie smród”.
Widać PIS lubi się w to bawić lecz niech niech zda sobie sprawę z tego, że ten „smród” odpycha wielu, którzy chcieliby udzielić im poparcia za działanie, które akceptują.
A jakie będą skutki tego szaleństwa?Dla Polski ,dla przyszłości i dla idiotów?
Pan redaktor raczy nierozumieć.
Wszystkie formacje walczące z Rosją, czy komuną, należy gloryfikować, zgodnie z koncepcją polski od zawsze antyrosyjskiej i antykomunistycznej.
Nasz rząd nawet się nie zająknie więc, o świętach „bratnich formacji” typu OUN, Szaulisach, Waffen SS, Brygadzie Kamińskiego, formacjach obsługujących obozy koncentracyjne, itd.
Za moment, przy tej narracji, doczekamy się nobilitacji Wehrmachtu?
Kto wie…
Dosyć klarownie taki ,,dziwny” stosunek do min. wzmiankowanej bojówki partyjnej objaśniła Krytyka Polityczna: obecny zwierzęcy wręcz antykomunizm oraz gloryfikacja WSZELAKICH aspektów antykomunistycznego działania podziemia jaki prezentuje prawactwo jest de facto maskowaniem faszyzmu. Podobnie jak wrogość wobec lewicy.
Czy nie przypomina to czegoś? W 1933r dało to władzę pewnemu zaburzonemu nieudacznikowi w Niemczech. LGBT, gender* , ekologia, imigranci jako niezgodne z prawackim światopoglądem (nacjonalizm, rasizm, darwinizm** społeczno-ekonomiczny, religianctwo) są traktowane jako ,,aberracje” lewicowe alias komunistyczne.
* są określane mianem neomarksizmu bądź marksizmu kulturowego
** darwinizm stanowił integralny składnik ideologii nazistowskiej.
Polska współczesna wersja historii to jeden wielki mit.
Brygada Świętokrzyska zrobiła pod sam koniec wojny (MAJ 1945) dokładnie to samo co 600 dywizja grenadierów pancernych Waffen SS (czyli własowcy płk. Buniaczenki!) postanowiła pokazać, że jest po „właściwej” stronie. Własowcy więc stali się … główną siłą „Powstania Praskiego” (bez nich nie utrzymałoby się dłużej niż 1-2 dni!). Brygada Świętokrzyska zaś „wyzwoliła” obóz pracy z grupą Żydówek … 😉
Prezydent lll RP itd., jako dziecko wleczony przez tatusia do kościoła, gdzie z nosem na poziomie rur wydechowych dorosłych wiernych wdychał obficie CH4, potrzebuje do dalszego istnienia przyjaznej atmosfery. Czym skorupka za młodu nasiąknie…
Mojemu „zmarłemu” w Dachau krewniakowi ani to pomoże, ani to zaszkodzi, a pobożny tatuś zbiera teraz dowody wdzięczności za wychowanie bezwolnego osobnika.
Dowód na to, że odpowiednio manifestowana „wiara” przynosi owoce.
Nie każdemu.