Wokół flagi PiS
W dyskusji o epidemii i wyborach głos zabrał zwierzchnik wszystkiego, co się w Polsce obecnie dzieje: Jarosław Kaczyński.
W rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM potwierdził dotychczasowe wypowiedzi swoich podwładnych, dorzucając argument zasadniczy. Otóż zdaniem prezesa PiS przełożenie wyborów byłoby niezgodne z konstytucją…
Pomijając oczywistą nieprawdę (istnieją tryby pozwalające przełożyć wybory, konsensus polityczny umożliwiłby nawet lex specialis o wadze konstytucyjnej w tej sprawie), to Kaczyńskiego wyznanie miłości do ustawy zasadniczej musi wywoływać gwałtowne zakrztuszenie się kawą, jeśli ktoś nieostrożnie ten napój akurat pił (ja tak miałem).
Oczywiście nie chodzi o konstytucję. Oczywiście chodzi o model rządzenia, który mamy od pięciu lat – kompletne, stuprocentowe podporządkowanie każdej decyzji interesom obozu władzy, bez względu na to, jak bardzo stoi to w kolizji z potrzebami Polaków.
Kaczyński doskonale wie, że wybory bez kampanii opozycji, z codzienną mobilizacją własnego elektoratu, z konferencjami i orędziami Andrzeja Dudy – to te jedyne, które może wygrać. Pod koniec XIX stulecia Gustave Le Bon w „Psychologii tłumu” opisał zjawisko potwierdzone amerykańskimi badaniami społecznymi w latach 70. ubiegłego wieku: rally ’round the flag effect – efekt zbierania się wokół flagi.
W obliczu dużego zagrożenia, wojny, klęski żywiołowej, epidemii zawsze wzrasta poparcie dla władzy, jakakolwiek by nie była. To zjawisko bardzo często i chętnie wykorzystywane w systemach autorytarnych i dyktatorskich – kiedy wzrasta niezadowolenie społeczne, dobrze jest wywołać jakąś wojnę, znaleźć zagrożenie, które zintegruje obywateli i odwróci uwagę od innych problemów.
Pod tym względem epidemia jest dla PiS jak manna z nieba – kto z nas dziś pamięta o Banasiu, o Turczynowicz-Kieryłło, o tym, że kampania Dudy zaczęła się od falstartu, kto pamięta mniejsze i większe wpadki pierwszych tygodni działania jego sztabu? Zjawisko „gromadzenia się wokół flagi” wiąże się z chwilowym, ale znaczącym obniżeniem oczekiwań wobec władzy – mają sobie poradzić z wrogiem, resztę im darujemy.
Dlatego wystąpienia Dudy, miałkie i bez znaczenia, dają mu dodatkowe punkty – „bo jest z nami”, „bo się martwi”, „bo czuwa”, choćby to czuwanie było groteskowe. Jak w fabryce, gdzie w miejsce płynu borygo produkuje się teraz 70-proc. spirytus do odkażania – hit sprzedażowy sieci Orlen.
Problemy pojawiają się później, bo dla utrzymania władzy wojnę trzeba wygrać. A przynajmniej obywatele muszą uwierzyć, że władza wojnę wygrała. W dobie internetu mimo wszystko ciężko będzie partii rządzącej za kilka miesięcy stworzyć takie wrażenie. Każdy kolejny dzień potwierdza chaotyczność działań i kompletny brak pomysłu na walkę z samym fizycznym zagrożeniem, jakim jest wirus, ze skutkami gospodarczymi i społecznymi zawieszenia wielu branż gospodarki.
Wszystkie działania PiS skupiają się wokół terminu wyborów, maksymalny horyzont działań rządu to trzy miesiące – żeby dożyć, dojechać do wyborów przed społeczną oceną działań rządu, który jeszcze trzy tygodnie temu lekceważył pandemię, a w wielu dziedzinach lekceważy nadal. Pierwsze skutki zaniechań (choćby brak zaopatrzenia szpitali w środki ochrony) mamy już teraz, a kolejne będą się pojawiać.
Dlatego rządzący prą do wyborów prezydenckich w maju (licząc zasadnie, że będzie to nadal czas „gromadzenia się wokół flagi”), a nie później, kiedy nastąpi rozliczanie z przegranej na wielu frontach wojny z wirusem, a przede wszystkim ze skutkami społecznymi i gospodarczymi rządowego chaosu i zaniechań.
W całej konstrukcji jest jedno „ale”. Decyzje PiS o utrzymaniu terminu wyborów wcale nie oznaczają, że one się odbędą. Wielu specjalistów prognozuje szczyt epidemii w Polsce na koniec kwietnia, przeprowadzenie głosowania w wielu miejscach 10 maja będzie po prostu fizycznie niemożliwe.
Czy PiS posunie się tak daleko i nakaże swojej PKW zatwierdzić wyniki wyborów z niską frekwencją, gdy część Polaków nie będzie miała szany skorzystać z prawa wyborczego? To już odrębne pytanie o granice szaleństwa i nieprzyzwoitości tej władzy.
Komentarze
„Nikt nie zakazywał prowadzenia prezydenckiej kampanii wyborczej, więc każdy z kandydatów może sobie jeździć o Polsce i prowadzić kampanię wyborczą. Natomiast jeżeli kandydaci tego nie robią, to jest ich indywidualny wybór, a prezydent jako głowa państwa ma wręcz obowiązek odwiedzania różnych miejscowości, w celu sprawdzenia poziomu przygotowania różnych placówek zdrowotnych do walki z koronawirusem”
„Prezydent Emmanuel Macron odwiedził szpital w podparyskim Bobigny, aby podnieść morale ratowników. Dlaczego we Francji jest to normą, a w Polsce wizyty Andrzeja Dudy wywołują u opozycji histerię?”
Mówi się, że w każdym szaleństwie jest metoda a podłość ludzka nie zna granic. Być może dlatego, gdy Niemcy testują tysiące osób dziennie a Czesi nawet otworzyli most powietrzny z Chinami i wojskowymi samolotami sprawdzają wszystko czego im potrzeba, to w Polsce testów brakuje nawet dla lekarzy, pielęgniarek i ratowników. Zrozumiałe, im więcej testów, tym więcej wykrytych przypadków i tym więcej udokumentowanych ofiar wirusa, prawda? Czego się nie robi dla statystyk. Szczególnie przed wyborami, które – jak teraz wiadomo – MUSZĄ się odbyć, bo tak zadecydował szeregowy poseł.
Bardzo trafne spojrzenie na całokształt
Kaczyński pamięta o jeszcze jednym. W kwietniu mają być „trzynastki” dla emerytów. Kto o nich będzie pamiętał jesienią?
Aż tyle żółci pan wylał pod adresem opozycji, przecież pisze pan nieprawdę. Cała opozycja pomaga Polakom, jeździ do chorych, zbiera forsę, wspiera lekarzy, nie podcina gałęzi, ma której i pan siedzi…
Redaktorzy :polityki: albo nie umia czytać ze zrozumieniem lb co bardziej prawdopodobne są politycznymi manipulatorami.
Naumiany bombaypl@
?
Ontario – zawsze gotowy aby udzielic wsparcia rzadowi PiS jako „opozycyjny radny”.
Tak trzymac towarzyszu Ontario – pomscijcie krzywdy lat 90-tych i zlego Balcerowicza.
Więcej Polaków zza granicy sprowadzać. Więcej. A z lotnisk jadą w całą Polskę środkami komunikacji zbiorowej. Pociągi, autobusy, tramwaje, taksówki. Taka kwarantanna. Z lotniska w Warszawie część Polaków wraca do domów transportem publicznym. Wielu podróżujących nie miała możliwości dojazdu na kwarantannę prywatnym pojazdem, więc żeby dojechać do swoich domów w całej Polsce, skorzystali z transportu publicznego. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających zza granicy do kraju
Jacuś gra głupa albo duręń,,z tymi wyjazdami.A geniusz wie ,że wybory zostaną przełożone.I PUŚCIŁ ,U TEGO Z REŻIMOWEJ SZCZUJNI, ANIÓŁKA Z TRABKĄ, CZYLI ,CO INNEGO.Normalna jak to u ,unych jest ,,ustawka.A by odwrócić uwagę od dramatu ludzi ,którym une ,nie potrafią załatwić maseczek i ubrań ochronnych.Dowód.Dziś urzędnik premiera ,przyznał ,że majĄ z TYM, kłopoty.A TAK PIĘKNIE ŻARŁO ,W PĄNSTWIE WODZA .
Kaczynski to WROG PUBLICZNY NR. 1!!!
slima11
Nie rozumiem tej logiki. Niestety to nie „gra głupa albo dureeń”, ale polityka, tak wysoce nieodpowiedzialna, zabójcza wręcz dla Polaków w Kraju. Nie rozumiem, nie wybaczę. Nigdy. Jeżeli przeżyję
„W dyskusji o epidemii i wyborach głos zabrał zwierzchnik wszystkiego, co się w Polsce obecnie dzieje: Jarosław Kaczyński.”
Moim skromnym zdaniem Jarosław Kaczyński to słup, za którym kryją się faktyczni władcy/namiestnicy Polski.
Brak mu jakichkolwiek zalet, charyzmy, inteligencji, znajomości języków obcych, wiedzy w jakiejkolwiek dziedzinie, umiejętności zarządzania. Tu działają sztaby pracujące nad szkodą Polski. W PiS brak takich fachowców. Jasno widać działania na korzyść Rosji, współrządzenie Watykanu.
Kaczyński może sobie tylko potańczyć z Pinokiem u Rydzyka.
Kto zechce przekonać mnie, że jest inaczej?