Co nam daje rozmowa z Żalkiem?
Katarzyna Kolenda-Zaleska przerwała rozmowę ze swoim gościem Jackiem Żalkiem, gdy stwierdził, że „LGBT to nie ludzie”. Każdy, kto to oglądał, widział, że Żalek od początku swoim zachowaniem wręcz prosił się o ostrą reakcję, zarzucał prowadzącej manipulację, kiedy prostowała jego – jak to się określa w dobie postprawdy – swobodny stosunek do faktów, mówił, że Kolenda jest z kosmosu i zaszkodziła jej wysoka temperatura. Takiej rozmowy faktycznie nie warto było kontynuować.
Nieustająco mnie jednak zastanawia – po co w ogóle kogoś takiego jak Żalek zapraszać? Czy ktoś z Szanownych Czytelników przypomina sobie moment, rozmowę w czasie dość długiej kariery tego polityka, która cokolwiek by wniosła do debaty?
Polityków do studia generalnie zaprasza się po to, by uzyskać informację czy szerszą wiedzę w konkretnej sprawie, w której dany polityk ma coś do powiedzenia. W kategoriach polityki dużej takimi rozmówcami mogą być liderzy, te kilka-kilkanaście osób w partii, które biorą udział w podejmowaniu decyzji lub są lepiej poinformowane od ogółu. W sprawach szczegółowych – zajmujący się nimi eksperci partyjni, ci pracujący w komisjach, autorzy i sprawozdawcy projektów, nie zawsze posiadający status politycznego celebryty.
Poseł i wiceminister Żalek do żadnej z tych kategorii nie należy. Tak przy okazji: kto z nas wie, że p. Żalek jest wiceministrem funduszy i polityki regionalnej? Czym się konkretnie zajmuje w tym ministerstwie? Znamy go z przeróżnych agresywnych i obraźliwych wypowiedzi, ale o jego pracy w ważnym przecież resorcie wiemy niewiele, by nie powiedzieć: nic.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z uwarunkowań „kuchni” mediów, szczególnie tych niepisowskich, z zapewnieniem elementarnej równowagi i pozyskania opinii rządzących w programach. Liderzy PiS w zasadzie bojkotują media, w których mogą dostać niewygodne pytania, politycy obozu władzy niepełniący funkcji rządowych mogą przyjść do programu tylko za zgodą biura prasowego partii (to nie takie proste), pozostaje więc do dyspozycji drugi szereg, sekretarze i podsekretarze stanu, którzy nadzorowi partyjnego biura nie podlegają wprost. Jest ich niemało w rozdętym zaspokajaniem ambicji poszczególnych środowisk rządzie, bo coś ok. 80 (dane zmieniają się dosyć szybko), ale najczęściej są to ludzie poza dostępem do informacji w partii i niewiele wiedzący o swoich resortach.
Skupiają się na powtarzaniu przekazów dnia, starając się ubrać je w jak najbardziej skandalizującą formę w nadziei, że góra partyjna zauważy dobrego żołnierza, a doły zawyją z zachwytu – jak to X i Y „zaorał lewaka”. Traktują dziennikarzy z mediów niepisowskich jak osobistych wrogów, a występy tam jak wojnę ze wszystkimi tego konsekwencjami. Słowem – rozmówcy niemerytoryczni, z założenia unikający stosowania elementarnych reguł dyskusji, od których nie dowiemy się niczego ciekawego czy nowego, o odkrywczym nie wspominając.
Powraca pytanie – po co ludzi pokroju Jacka Żalka, Janusza Kowalskiego czy Zbigniewa Gryglasa (że wymienię tylko kilku moich „ulubionych”) do poważnych programów publicystycznych zapraszać? Żeby dowiedzieć się, że doskwierają im przeróżne obsesje, są krzykliwymi homofobami i nie potrafią rozmawiać bez obrażania prowadzących i pozostałych uczestników programu? Że pełnią funkcje, których minimalne wymagania intelektualne przerastają wielokrotnie ich szczytowe możliwości?
Przecież to wiemy i bez ich udziału w programach. Nie ma sensu. Szkoda czasu antenowego, nerwów dziennikarzy i widzów. Jeśli narzekamy na poziom dyskusji, na przeładowanie jej agresją i nienawiścią, to warto wprowadzić reguły graniczne, po przekroczeniu których wykluczamy z debaty. I nie zapraszamy.
Komentarze
Oczywiscie, ze nie warto. Chocby dlatego, ze – ja przynajmniej – nie słuchamy tych osób uwazajac je za wymagajace specjalnej troski. Przyznaje, ze sprawdzam, z kim ma zamiar rozmawiac Monika Olejnik, zeby przpadkiem znów nie trafić na Bielana czy Czarneckiego. Po raz n-ty zresztą.
Należy pogratulować Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej, za to, że „przysłużyła” się PO, razem z prowokatorami od „tęczowych tańców lgbt”, w święto Bożego Ciała
Do listy moich faworytów dodałbym jeszcze Cieszyńskiego, Kaletę, Kanthaka, Ozdobę…
Z dwojga złego wolę już „tłuste koty” pokroju Karskiego, Cymańskiego czy Czarneckiego. Oni już zapunktowali u Prezesa, mają swoją pozycję, więc nie muszą się aż tak starać jak hunwejbini. Może dlatego nie ma w nich chamstwa i agresji.
Jest cdn… Niejaki Czarnek, podobno sztab Dudy, mówi otwartym tekstem w TVPis o miejscu LGBT w Polsce. To się dzieje naprawdę.
Szanowny panie,
do programów należy zapraszać ludzi, którzy reprezentują możliwie najszersze spektrum poglądów. Jeśli zamkniemy się we własnych bańkach informacyjnych to w nich będziemy się ze sobą zgadzali i nadal będzie tak jak jest. A później ze zdziwieniem będziemy odkrywać, że obok nas żyją ludzie, którzy nie wyznają podobnych nam poglądów czy też maja inny sposób patrzenia na świat. To się nazywa pluralizm.
Niestety tylko gorliwym piewcom, z fanatyzmem idacym jedyną słuszną drogą mozecos skapnąć z pańskiego stołu. Stąd mamy tyłu „miernych, biernych ale wiernych”
podzielam pogląd KALINA,
nie słucham żadnych wypowiedzi moralnegowieckiego, pełnego estymy gentelmena terleckiego, męża milczacej damy pierwszej i niezliczonej rzeszy innych obłudników spod szyldu I sortu.
ONI nic mądrego nam nie są wstanie przekazać, prócz jadu.
szkoda na nich czasu.
A ja myślałem , że ci wymienieni ulubieńcy Pana Redaktora i jeszcze byl dorzucił kilku moich ( np. Girzyński czy profesor melex Karski ) są na etacie w TVN .
Tak więc to są ludzie z ” łapanki” byle bylo pluralistycznie albo miedialna naparzanka .
Efekt ogólny : żenada. Szkoda czasu antenowego.
Rozmowa z Żalkami jest kontrproduktywna. Ponadto tworzy pozór równoprawności żalkowych wytworów. Bywa jednak problem z merytorycznym przygotowaniem osoby prowadzącej rozmowę np. p. Moniki Olejnik z podsekretarzami Ministerstwa Sprawiedliwości, czy też innymi Kanthakami. Ci ostatni dostają możliwość wygłoszenia pseudoprawnego, prostacko zmanipulowanego „uzasadnienia” posunięć swych pryncypałów, a – po stronie p. Olejnik – brak jasnego wskazania na czym polega manipulacja rozmówcy. Pasja oskarżycielska, emocje dziennikarki nie mogą zastąpić elementarnego przygotowania merytorycznego w danej sprawie. Zauważmy, że żaden Wójcik, Kaleta, Ozdoba, Warchoł, nie wspominając już o p. Ziobrze nigdy nie zgodzą się na rozmowę z prof. Łętowską, z prof. Chmajem, prof. Safjanem, prof. Markiewiczem, prof. Matczakiem, czy z innym poważnym fachowcem. Natomiast chętnie sprzedają swe zakłamane pseudoargumentacje w warunkach braku merytorycznego ich (argumentacji) obnażenia. Pani Kolenda-Zalewska jest akurat jedną z najlepiej przygotowujących się dziennikarek.
Niejaki Kamil Kurosz, który przedstawia się na Twitterze jako „Prawnik, Liberał, Demokrata, Polak gorszego sortu. Orędownik wolnej Rzeczypospolitej, wolnej od pisizmu”, zapowiedział fizyczną likwidację polityków, których nienawidzi. Jaki to język?
Mówić swoje zdanie o LGBT, nie wolno, bo wyprosimy? Od kiedy to i kto o tym decyduje?
Szanowny Panie,
Podzielam pogląd P. Nałęcza. Dodam jeszcze , iż p. redaktor Kolęda Zalewska wykazuje się zawsze tz. „kulturą ” w rozmowach( o ile to można tak nazwać ) z przedstawicielami obozu rządzącego- przerywa, wchodzi w słowo, nie daje skończyć zdania – wygłasza oratoria nie mające nic wspólnego z zadawaniem pytania. Uważam, że dziennikarz po to zaprasza rozmówcę, aby usłyszeć jego opinię. Niestety w TVN zawsze słyszymy nie pytanie ale komentarz i opinię własną dziennikarza, która mnie jako oglądającego nie powinna interesować. Awantury na wizji robią słubki oglądalnosci dla właścicieli TVN i nie tylko. Takie postępowanie jest standardem większości dziennikarzy TVN- to jest chyba zaprogramowane. Zerwanie rozmowy dziennikarki TVN interlokutorem na wizji jest przejawem braku profesjonalizmu – chyba, że była to zaprojektowana przez stację manifestacja polityczna. Dla jasności oglądam wszystkie stacje TV, aby samodzielnie ocenić daną sprawę. Z doświadczenia już więc wiem jak każdy dziennikarz będzie się zachowywał. Przypominam sobie jak p. Kolęda Zalewska w rozmowie z „autorytetem TVN” emerytowaną sędzią (tak obrotową, że w każdych uwarunkowaniach politycznych była na „górze”) została potraktowana jak pensjonarka z powodu użycia wyrażenia emerytura w stosunku do członka tej kasty. Z tego typu „autorytetami” dziennikarze TVN nigdy nie wchodzą w spięcia, nie przerywają, przytakują itd. To są standardy akurat tej stacji.
Jacek Żalek to człowiek mentalnie żaleki. Co pewien czas ma takie publiczne nawroty wyładowań głowowych i wtedy jego żalekość staje się wyraźnie widoczna i słyszalna. Być może to tylko sztuczna poza, nastawiona na potwierdzenie swej niezbędności dla politycznych dysponentów jego aktywności. A jej efektem, stanowisko w administracji publicznej z nadprzeciętnymi apanażami, nie do osiągnięcia przezeń w prywatnym biznesie.
Styl prowadzenia audycji orzez Redaktorke Kolędę -Zaleską nie ma elementarnych zasad dziennikarstwa i nie ma znaczenia jak się zachowywał Posel Żałek .
Przypomnijmy jak słusznie tu napisał Redaktor przepytywany Poseł jest v-ce ministrem Aktywów państwowych.Został zaproszony on osobiscie (sam sie nie napraszał ) do audycji i nie został poinformowany o czym bedzie rozmowa.Od razu dostal fangę Redajtor w oczy czy podoba mu sie ,że 26 policjantów pilnuje domu Prezesa PiS.Szczujnia jaką jest stacja TVN od 2005 roku nieustannie angażuje cały potencjal dziennikarski aby bezwzględnie walczyć z Bliżniakami K a obecnie z pozostały m JK.
Tak więc szkoda to oceniać tak ciemnej i wrednej wrecz obrzydliwie z nienawisci Redaktorki TA DZIENNIKARzYNA Z TWARZA WYLENIAŁEGO MOPSA to w życiu nie widziałem ale powiem krotko jaka stacja takie dziennikarstwo.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można też założyć, że minister Żalek został nie tyle zaproszony, co wysłany do TVN z konkretnym zadaniem wywołania skandalu co mu się zresztą doskonale udało. Czarnek dołożył swoje w TVP i nikt już w Polsce nie interesuje się wirtualnymi respiratorami za 200 baniek od producenta flaków wołowych i handlarza bronią a Duda może na wiecu pokrzyczeć, że geje biją naszych.
Po raz kolejny (który to raz z rzędu?) PiS narzuca własną narrację i wszyscy się na to łapią. Wystarczyło, że szeregowy poseł przejechał prętem po płocie. W sumie smutne to wszystko.
Warto rozmawiać z każdym. Dziennikarz, który twierdzi inaczej poddaje się bez walki.
Ze zniesmaczeniem oglądam wzmożenie liberalnych mediów i publicystów, bo PiS-owi właśnie o to chodzi, żeby debata została sprowadzona do poziomu ideologicznych problemów zastępczych: obcy, zboczeńcy, gender, atak na wiarę katolicką itp. mają przykryć nieudolność władzy na wielu innych polach, które są naprawdę istotne.
HOLA ,HOLA.Jak najwięcej pokazywania ludzi wodza.To może wreszcie pomoże zrozumieć ludowi ,do czego wódzu zmierza.Une na razie gadają ,a potem przyjdą czyny.Pooglądajcie historię Niemiec ,i zrozumiecie ,że w tej chwili ,u nas to samo ,co było u nich ,a potem będzie za późno.
To pisdne palanciarstwo żalków, gryglasów, kaletów i legionu całego podobnych …tasów, to rezultat braku odpowiedniej kontry i bolesnego ich zawstydzenia czy inteligentnego obśmiania … zwłaszcza w programach going live.
K K-Z zbyt miękka z innej epoki nie daje rady lumpiarstwu na posadach wynajętemu do odwalania partyjnej roboty z bieżącej agendy w mediach.
Wiem są ograniczenia, polityki redakcyjne, cenzura wszelaka i wreszcie konwencja dawnych lepszych obyczajów…, ale wtedy nikt normalny ze świata mediów nie zaprasza do siebie chamskiego troglodyty…
Toczy się twarda wojna o rząd dusz – dla pisdnej strony to walka na śmierć i życie.
Wszytkie chwyty z arsenału „gebelsówy” dozwolone.
W propagandzie brudne chwyty i bezwzględny cynizm to norma… to nie salonik literacki, czy bajeczka na dobranoc – to sadyzm wymowy ujawnionych i fałszywych faktów, to zaganianianie zestresowanych owieczek do zagrody, to licytacja złomu przebrzmiałych haseł i komunałów…
To kampania wyborcza o dostęp do koryta władzy … reszta to piszczałki jazgotu i oblecha skandalu… bo w gruncie rzeczy tylko wielkie kłamstwa i pseudosensacje postrzegają i zapamiętują potencjalni wyborcy.
A propos LGBT – p.o. prezydenta dał głos w swoim stylu.
Duda to wybryk natury… kwiat polskiego obskurantyzmu wyniesiony na stolce.
UJ, który wydał mu papier licencji graduate winien się wstydzić takiego absolwenta.
Żałość wielka iż takie infantylne prostactwo sprawuje urzędy w Polsce.
Ten brak autorytetu nie daje żadnej nadziei.
,,Polityków do studia generalnie zaprasza się po to, by uzyskać informację czy szerszą wiedzę w konkretnej sprawie, w której dany polityk ma coś do powiedzenia” Kpi Pan sobie z nas? Takie coś obowiązywało w dawnej epoce a nie w epoce terroru słupków ogladalności, przynoszącego zyski infotainmentu. W jakim celu od ok 30 lat w do telewizji zspraszano Krula Polskich Internetów? miał coś ,,na temat” do powiedzenia? czy zapewniał, że będzie interesująco?
E tam, Andrzej Duda jest fajny
A fe, brr… Duda…