Duda w USA – to będzie nas kosztowało
Kampania prezydencka partii rządzącej wyjątkowo nie wychodzi i to nie ze względu na brak mobilizacji czy środków. Mobilizacja jest – w sieci każdy polityk tej partii, urzędnik ministerialny czy jakiejkolwiek instytucji publicznej obsadzonej przez PiS „jest przerażony ideologią LGBT” czy jakimś innym problemem, którym akurat należy się martwić.
Nakłady finansowe – bezprecedensowe. Państwo, którego budżet należałoby w chwili pandemii i kryzysu chronić bardziej niż kiedykolwiek, rzuca wszystkie swoje zasoby na przeważenie wyborczej szali. Gdyby tylko policzyć niezaliczany czas reklamowy Andrzeja Dudy w mediach narodowych, zebrałyby się kwoty, przy których kandydaci w wyborach prezydenckich w USA pokiwaliby głową z uznaniem, a przecież liczba wyborców w Polsce to odpowiednik jednego dużego stanu – gdzieś pomiędzy 40-milionową Kalifornią a 30-milionowym Teksasem.
Słabość kampanii Dudy wynika z wyraźnej impotencji koncepcyjnej. Sztab urzędującego prezydenta na te wybory nie ma świeżego pomysłu, odgrywane są te, które już znamy – strach przed uchodźcami, „ideologią LGBT”, „wielkie budowy” (przekop mierzei, elektrownia w Ostrołęce, port lotniczy Baranów), co stanowi jednocześnie listę porażek PiS w realizacji obietnic, bo nawet TVP nie wpadła jeszcze na to, żeby urządzić tam „wioski potiomkinowskie” i pokazać, że np. w Baranowie jest coś poza łąkami i suto opłacaną dyrekcją tego nieistniejącego lotniska.
Taka kampania i dosyć dobre wejście w wyborcze szranki Rafała Trzaskowskiego daje nam w badaniach opinii publicznej wyraźny trend zmniejszania się szans Dudy na reelekcję. Oczywiście nadal jest faworytem, ale jego sztab trend zauważył i szuka sposobu na odwrócenie niekorzystnej tendencji. Przy małej skuteczności kampanii negatywnej i jej „bomby atomowej”, jaką miała być „debata” prezydencka w TVP, próbują czegoś, co wiele razy dawało efekt – wsparcia zza oceanu.
W normalnych warunkach po pięcioleciu antydemokratycznych rządów antysemickich, potem homofobicznych elementach kampanii – wizyta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie byłaby niemożliwa. Obecnie warunki nie są normalne, rząd w Warszawie z administracją Trumpa łączą relacje pełnej podległości, a korygowanie wyskoków, które mogą razić amerykańską opinię publiczną, wzięła na siebie ambasador Mosbacher, coraz częściej występująca w roli dalece przekraczającej wyznaczone dla obcego dyplomaty w suwerennym państwie normy.
Trump jest w poniekąd analogicznej do Dudy sytuacji. Trend sondażowy daje zwycięstwo Bidenowi w kluczowych stanach, szanse na reelekcję maleją, zaufanie do prezydenta i jego administracji jest coraz niższe.
Kolejnym problemem Trumpa jest książka Johna Boltona, byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, która ma się ukazać 23 czerwca (w przeddzień wizyty Dudy w Waszyngtonie). Z opublikowanych w amerykańskiej prasie fragmentów wyłania się kompromitujący obraz działalności Trumpa (znany już poniekąd z książek Michaela Wolffa czy Boba Woodwarda), wzbogacony o ważny wątek – rozmów z komunistycznym dyktatorem Chin Xi Jinpingiem mających na celu uzyskanie jego pomocy w wyborach prezydenckich 2020. Zatem do nieulegającej wątpliwości ingerencji rosyjskiej wspierającej Trumpa w poprzedniej elekcji dochodzi próba namówienia Chińczyków do współpracy w ewentualnej reelekcji dzisiaj. To może być dla czułych na punkcie własnej mocarstwowości Amerykanów za dużo.
Na marginesie: dziwnie podobne, przy zachowaniu proporcji, są te procesy amerykańskich zwycięstw Trumpa i polskich sukcesów PiS wspartych przez rosyjskie służby (opisane przez Tomasza Piątka w „Morawieckim i jego tajemnicach” oraz Grzegorza Rzeczkowskiego w „Obcym alfabetem”) czy Chińczyków („Duda i jego tajemnice” autorstwa Piątka i mojego).
Duda w Waszyngtonie jest potrzebny z grubsza w dwóch celach: wykazania amerykańskiej opinii publicznej, że są w Europie partnerzy, którzy cieszą się na rozmowę z Trumpem (co po obwieszczeniu likwidacji amerykańskich baz w Niemczech jest coraz trudniejsze), i dla mobilizacji polonijnych głosów, które mogą się okazać istotne w kilku stanach. Tu znowu – w normalnych warunkach byłaby to okazja do „sprzedania się drogo”, uzyskania dla Polski od przyciśniętego do muru sytuacją przedwyborczą Trumpa jak najwięcej, ale przecież jedzie tam Andrzej Duda, człowiek podpisujący umowy „na stojąco” przy siedzącym prezydencie USA. Wobec tego zapewne obok realizacji obu celów Trumpa wisienką na torcie będzie sprzedaż Polsce za bardzo dobrą (dla USA) cenę jakiejś broni, relokacja dwóch batalionów armii, budowa elektrowni atomowej czy sieci 5G. Oczywiście sztab Dudy przedstawiać będzie te przepłacone zakupy jako epokowy sukces i dowód wielkiej przyjaźni.
W Waszyngtonie spotkają się zatem dwaj prezydenci, jeszcze nie lame duck (ang. kulawa kaczka – określenie pełniącego swój urząd do czasu wstąpienia następcy), ale obaj bliscy tej roli, którzy nie będą rozmawiali o sprawach państwowych, lecz skupią się na swoich kampaniach. Obaj wyżej stawiają swoje czy własnej partii korzyści od interesu kraju. Obaj są w stanie sprzedać wszystkich i wszystko dla reelekcji. Ale jeden z nich (Trump) postara się sprzedać to drogo.
Komentarze
Gdy dowiedziałem się, że tegorocznym tematem maturalnym było „Wesele” Wyspiańskiego pomyślałem sobie, że ktoś miał jakiś przebłysk geniuszu, aby tak aktualne dla obecnych czasów arcydzieło literatury narodowej przypomnieć. Jest bowiem czymś zupełnie niesamowitym, że dostając od losu i historii niepowtarzalną szansę rozwoju, podzieleni, spartykularyzowani i zdezintegrowani tracimy ją w chocholim tańcu wśród dawno przebrzmiałych widm i zjaw. Nigdy nie podano nam tak wspaniale „złotego rogu”, a my już wywijamy przed światem „sznurem”, który nam się po nim ostał. Nieudolność w rozwijaniu oświaty, charakteryzująca właściwie wszystkie po transformacyjne rządy, powoduje, że niestety partnerów do dialogu nie ma tak wielu, jak mogłoby być. Jednakże dziwi, że żadna z liczących się sił politycznych nie potrafi sprzedać marketingowo najistotniejszych problemów jakie nas czekają. Jak bowiem pogodzić niski poziom nakładów na naukę i niską innowacyjność z bardzo wysoką depopulacją i przypadającą coraz większą liczbą seniorów na utrzymaniu pracujących. Jak wyjść z węglowej pułapki energetycznej? Jak wykorzystać mądrze na razie znakomite zasoby naszej przyrody? Jak utrzymać dla kolejnych pokoleń odpowiedni poziom życia, a nie przekonsumować wszystkiego po drodze?
W trakcie kampanii bardziej słyszę o problemach komunijno – urlopowo – emerytalnych. Rodzynka w postaci pogawędki z niezbyt może właściwym dla urzędu panem będącym obecnym prezydentem USA niewiele tu chyba wnosi. „Chińczyki trzymają sie mocno…”
Dawno nie czytałem w Polityce równie celnej diagnozy stanu i jasnej prognozy ostrzegawczej…
Tak… nie podlega dyskusji:
„Obecnie warunki nie są normalne, rząd w Warszawie z administracją Trumpa łączą relacje pełnej podległości, a korygowanie wyskoków, które mogą razić amerykańską opinię publiczną, wzięła na siebie ambasador Mosbacher, coraz częściej występująca w roli dalece przekraczającej wyznaczone dla obcego dyplomaty w suwerennym państwie normy”. (MC)
„Tu znowu – w normalnych warunkach byłaby to okazja do „sprzedania się drogo”, uzyskania dla Polski od przyciśniętego do muru sytuacją przedwyborczą Trumpa jak najwięcej, ale przecież jedzie tam Andrzej Duda, człowiek podpisujący umowy „na stojąco” przy siedzącym prezydencie USA. (MC)
„Oczywiście sztab Dudy przedstawiać będzie te przepłacone zakupy jako epokowy sukces i dowód wielkiej przyjaźni”. (MC)
Spotkają się dwaj prezydenci, „którzy nie będą rozmawiali o sprawach państwowych, lecz skupią się na swoich kampaniach. Obaj wyżej stawiają swoje czy własnej partii korzyści od interesu kraju. Obaj są w stanie sprzedać wszystkich i wszystko dla reelekcji. Ale jeden z nich (Trump) postara się sprzedać to drogo”.
———————–
I warto mieć to na uwadze przed wyborami…
Są federalny w Waszyngtonie zezwolił w sobotę na publikację książki byłego prezydenckiego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona; administracja Donalda Trumpa złożyła pozew o tymczasowe zablokowanie wydania tego pamiętnika, stawiającego prezydenta w niekorzystnym świetle.
Według amerykańskich mediów, m.in. dzienników „New York Times” i „Wall Street Journal”, Bolton w swym pamiętniku pisze m.in., że nie jest w stanie wskazać żadnej decyzji amerykańskiego przywódcy, która nie wynikałaby z „wyborczych kalkulacji”. Zwraca też uwagę, że utrudnianie działań wymiaru sprawiedliwości było „codziennością” w Białym Domu.
Jak to Duda mówił? “Nie będą nam w obcych językach mówić, co mamy robić”
Nie będą nam w obcych językach mówić, kto ma zostać Prezydentem RP!
Warto przypomnieć co powiedziano podczas wizyty PADa u TR w zeszłym roku (June 12, 2019):
PAD
“We would like Russia to be our friend, but unfortunately, Russia, again, is showing its very unkind, unpleasant imperial face,” Duda told reporters through a translator Wednesday.
“We do not want to be part of Russia’s sphere of influence and I’m happy that we can speak in connection with the military presence of the US and NATO.”
But Trump’s takeaway from this history lesson was a little different. He chimed in after Duda finished, saying he hoped “that Poland is going to have a great relationship with Russia.”
“I think it’s possible,” Trump said. “I really do. I think because of what you have done and the strength and maybe we help — also because of what we’re doing and doing for Poland. But I hope that Poland’s going to have a great relationship with Russia.”
That’s probably not exactly what Poland wanted to hear — which means it might be too soon to rule out Fort Trump for good”. (Vox)
—————–
A co teraz puszczą w gwizdek pankowie?
Można być pod wrażeniem kompozycyjnej konfiguracji tego spotkania. Uczestnikami będzie dwóch panów, u których narcyzm i umiłowanie roli, którą pełnią góruje nad myśleniem. Jeden i drugi zhandluje i obieca co się da, aby jeszcze trochę, może nawet nie porządzić (no, dla tego wyższego jest to pewnie trochę istotniejsze), ale rzucić wizytówką z wydrukiem „PREZYDENT”. Jeden i drugi postrzegany jest trochę na zasadzie ciekawostki przyrodniczej, a przyzwyczajone do liberalnej Europy elity amerykańskie widzą tego niższego, jako żywą skamielinę, wyciągniętą z prowincjonalnego skansenu nacjonalizmu, homofobii i populizmu, całkiem odpowiadającego stylistyką putinowskiej Rosji.
„wioski potiomkinowskie” to pokazal prezydent Warszawy ustawiajac palety jako strefe wypoczynkowa w srodku miasta. Prezydent Warszawy to doskonaly inzynier, ktory zabezpiecza szyby w drzwiach za pomoca tasmy klejacej. Jak rowniez znakomity szef MPO, ktory czysci okna pod krawatem za pomoca malutkiej gabki. To facet, ktorego celem jest laczenie narodu za pomoca rozzarzonego zelaza. Oczywiscie poliglota, ktory na pytanie polskiego dziennikarza zadane po francusku odpowiada tez po francusku ku uciesze polskiego tlumu w wiekszosci nie znajacego jezyka francuskiego. Typowy fircyk w zalotach.
Amerykńcy – jak wiadomo wielu – uwielbiają mierzyć i chwalić się (jeśli jest czym) swoim IQ – ilorazem inteligencji. Lubią też znać IQ swoich prezydentów i celebrytów ichniejszego świata.
Większość ludzi (około 68 procent) ma IQ od 85 do 115. Tylko niewielka część ludzi ma bardzo niskie IQ (poniżej 70) lub bardzo wysokie IQ (powyżej 130).
Oto niektórzy z nich i miary ich IQ:
1 John Quincy Adams IQ 175 (wartość szacunkowa ?) – absolwent Harvardu, pełnił funkcję szóstego prezydenta i zajmował najwyższe miejsce w rankingu IQ. Mówił płynnie w 7 językach i studiował na całym świecie. Znany jako „elokwentny starzec” ze względu na swoje znakomite umiejętności mówcze, najlepiej pamiętają go historycy jako prezydent, który negocjował koniec wojny w 1812 r. Adams spędził większość swojej młodości w Europie, gdzie jego ojciec był dyplomatą. W 1794 r. Prezydent Waszyngton mianował Adamsa ambasadorem USA w Holandii. Prezydent Madison w 1809 r. Mianował Adamsa ambasadorem USA w Rosji.
2 Thomas Jefferson IQ 160 – główny autor Deklaracji Niepodległości i Ojciec Założyciel, pełnił funkcję 3. Prezydenta USA. Był prawnikiem, politykiem, matematykiem i mówił w kilku językach. Miał także wiedzę z zakresu architektury i mechaniki. Założył University of Virginia po przejściu na emeryturę.
3 John Fitzgerald Kennedy 160 – JFK pełnił funkcję 35. prezydenta od 1961 r. Aż do zamachu w 1963 r., który wywołał łzy i konsternację na całym świecie. Według naukowców mógł być najbardziej ukochanym prezydentem USA.
4 Bill Clinton IQ 159 – Clinton był 42 prezydentem USA. Studiował w Georgetown w Oksfordzie, a wreszcie w Yale Law School. Opuścił biuro z najwyższym wynikiem aprobaty pod koniec kadencji spośród wszystkich prezydentów USA od czasów II wojny światowej, pomimo skandalu seksualnego Moniki Lewinsky.
5 Jimmy Carter IQ 156 – 39. prezydent od 1977 do 1981.
6 Barack Obama IQ 155 – 44. prezydent Stanów Zjednoczonych i jedyny Afroamerykanin. Urodził się w Honolulu na Hawajach w 1961 roku, zaledwie 2 lata po tym, jak stał się 50. stanem.
7 Franklin Delano Roosevelt IQ 150 – popularnie znany jako FDR, pełnił funkcję 32. prezydenta od 1933 r. do śmierci w 1945 r. Jego nogi zostały trwale sparaliżowane chorobą w 1921 r. Objął urząd podczas Wielkiego Kryzysu, najgorszego kryzysu gospodarczego w historii USA.
(…)
Donald Trump IQ 145 – jest 45. i obecnym prezydentem USA. Jest jednym z miliarderów w Ameryce i był jednym z najlepiej sprzedających się autorów, osobowości showbiznesu, pola golfowego, kurortu i twórcy kasyn. Był także właścicielem Miss Universe, Miss USA i Miss Teen USA od 1996 do 2015 roku. Jest najstarszą osobą, która została prezydentem, bez służby wojskowej ani rządowej. Był trzy razy żonaty.
George HW Bush IQ 143 – ojciec prezydenta George’a W. Busha, George Herbert Walker Bush był 41. prezydentem od 1989 do 1993 roku. Był również wcześniej dyrektorem CIA, kongresmenem i ambasadorem.
Lyndon B. Johnson IQ 140.
Gerald Ford IQ 140 .
George W. Bush IQ 139.
(…)
Wróżbita jakiś? Już wie jak będzie wyglądała wizyta prezydenta Dudy w USA
wojtek_ab
21 CZERWCA 2020
18:48
… masz wrodzoną i zapewne dziedziczną wadę wzroku jeśli nie widzisz swego infantylnego ulubieńca, który pitoli jak potrzaskany o niczym… i na okrągło … wciskając kit podobnym sobie i ma maniery niedowartościowanego kelnera.
Pola
Ja podalem fakty a Ty od razu walisz ad hominem. Wyglada na to, ze masz jakies kompleksy.
Czy mnie znasz? Dlaczego sadzisz, ze mam dziedziczna wade wzroku?
A kto to jest moj infantylny ulubieniec?
I jakie maniery ma niedowartosciowany kelner?
Oj Pola, popraw sie.
@delfin w swoim komentarzu przedstawił to czym powinny zająć się poważne partie polityczne. I to są wyzwania dla naszego kraju. Ale na to potrzeba poważnych polityków zwłaszcza na opozycji, która celnie powinna punktować rządzących i przedstawiać wizję państwa, pociągającą dla Suwerena i korzystną dla Naszego Kraju.
@wojtek_ab
21 CZERWCA 2020
Sorry, Panie Wojtku, ale z tych wysmiewanych przez Pana „palet” na placu Bankowym korzystało wiele osób, które pracowały w poblizu. Np. ja wyskakiwałam czesto na cos na ząb i piwko. Szkoda, ze w tym roku tego nie bedzie zapewne ze wzgledu na pandemie. Panu Trzaskowskiemu zaś mam do zarzucenia cos o wiele powazniejszego: kiedy na fb ukazała się karykatura Jarosława Kaczyńskiego sugerujaca, ze podżegał do zamachu na Pawła Adamowicza, pan Trzaskowski kazał zdymisjonować autora wpisu, wicedyrektora Muzeum Warszawy, swietnego fachowca zresztą. Po prostu pan prezydent przesadził z walką z rzekoma „mowa nienawisci”
„… podczas spotkania w Waszyngtonie prezydenci ustalą zasady na jakich zostanie zwiększona obecność USA w Polsce…, do naszego kraju nie przyjedzie – jak początkowo planowano – tysiąc amerykańskich żołnierzy, ale dwa tysiące. Co więcej, ze Stanów Zjednoczonych ma zostać przeniesione Dowództwo V Korpusu US Army z Kentucky. Z kolei z Niemiec do Polski ma trafić 30 amerykańskich F-16…, w czasie wizyty Andrzeja Dudy w USA ma dojść do podpisania Defence Cooperation Act. „Przekazanych ma zostać Polsce również 5 używanych samolotów transportowych C-130 Hercules. Najpewniej zostanie ogłoszona również umowa na zakup przez Polskę śmigłowca bojowego”
wojtek_ab
22 CZERWCA 2020
0:24
ciemnogród to ciemnogród…
Jacek, NH
22 CZERWCA 2020
10:55
… nie 2000 tysiące tylko 1273 rekrutów … black power… oraz 5 używanych samolotów transportowych C-130 Hercules … w tym 3. na złom…
Burmistrz Nowego Jorku, Bill de Blasio poinformował, że pomnik byłego prezydenta USA Theodore’a Roosevelta, stojący przed Amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej zostanie usunięty.
Wykonana z brązu rzeźba znajduje się przed wejściem do muzeum od przeszło 80 lat. W ostatnim czasie wokół niej pojawiło się sporo kontrowersji, głównie z uwagi na powiązania z kolonializmem i dyskryminacją rasową.
———————
U nas też pomniki zostaną usunięte… proces sprawiedliwości dziejowej trwa.
Będzie kupa złomu…
Politycy opozycji w Polsce, zachęcają do konsultowania, a nawet porozumienia ws. wizyty Andrzeja Dudy w USA z europejskimi partnerami, a zwłaszcza z Niemcami „Takie zachowanie Rafała Trzaskowskiego, czy Borysa Budki w istocie potwierdza, że są pasem transmisyjnym interesów Berlina w Polsce i nie zrobią nic bez zgody Berlina”
Jacek, NH
23 CZERWCA 2020
10:40
… tylko rozmowy z Putinem via Trump dają Polsce amerykańską nadzieję nowoczesnego niewolnictwa.
te dane o IQ prezydentów amerykańskich są z rękawa , pojęcie IQ i jego mierzenie za pomocą testów to zupełnie nieodległa z XX wieku zabawa
„Czekamy na ważne dla Polski spotkanie PAD – Trump. Wściekłość opozycji widać. Patrzę jednak na komentarze doświadczonych politologów i dziennikarzy. Jakby nie rozumieli, że ta wizyta przykryje na pozostały czas kampanii wszelkie inne tematy i wpłynie na ostateczny wynik wyborów” — Robert Smoktunowicz, były senator Platformy Obywatelskiej
Jacek NH
Piszę to już po wizycie Dudy w USA. Odszczekasz?
wojtek_ab
21 CZERWCA 2020
18:48
To już rzeczywiście pełna demobilizacja i rozpacz u tzw.
zwolenników jeśli czują się zmuszeni do używania dziecinnych argumentów w dyskusji z dorosłymi.